Miłość odmieniana przez przypadki – następny fragment książki
Głębsza penetracja
(Ten rozdział dostępny jest tylko po zakupie książki)
Seksapil vs inteligencja
Nieznajomy codziennie prosił o moje zdjęcia. Gdy na początkowym etapie znajomości ani razu nie zadzwonił, uznałam, że na pisaniu się skończy, więc wysłałam mu swoje zdjęcie w białej sukience.
ON: To ty? – zapytał.
JA: Nie, moja siostra bliźniaczka, ale o połowę młodsza i szczuplejsza – odparłam.
ON: Piękna – podsumował.
Później stale wracał do mojego obrazu w bieli. Podobało mi się, że robił to po to, aby podrażnić się ze mną. Pomyślałam, że jest nie tylko przystojny, lecz także inteligentny.
Coś jednak zaczęło mnie niepokoić. Był estetą – tak mówię o facetach, którzy oczekują, że zobaczą idealne kobiece kształty. Coraz bardziej utwierdzałam się w tym przekonaniu, gdy zadręczał się niewielką nadwagą, która w moim przekonaniu oznaczała zaledwie niewielki brzuszek.
* * *
– Nie akceptuje siebie? – rzucił Robert. – A może tylko się tłumaczy?
– Jeśli nie akceptuje siebie, to jak mógłby zaakceptować wady u kobiety? – zapytałam.
– Wiola, jeśli ciebie nie zaakceptuje, po prostu go zignorujesz. Odwrócisz się na pięcie i odejdziesz. Przecież nie powiększysz sobie piersi.
– To co, mam kupić te dżinsy? – zapytałam znienacka, jakbym prosiła o pozwolenie.
– Dżinsów nie masz?
– Mam, ale nie tu! – wyjęczałam rozpaczliwie. – Nie sądziłam, że w Niemczech będę chodzić na randki. Powinnam się wystroić? – zapytałam po chwili.
– A jak myślisz? – rzucił Robert.
– Uważam, że powinnam czuć się dobrze, a „dobrze” oznacza również „atrakcyjnie”. Powinnam czuć się jak milion dolarów, bo chciałabym, żeby i on przywiązywał wagę do swojego wyglądu. Oczekujmy tego, co sami jesteśmy w stanie dać.
– Wiesz, Wiolka – przerwał mi Robert – masz rację. Facet też powinien przyjść na spotkanie ubrany tak, jakby od tego zależało jego życie. Jakby miał podpisać kontrakt swojego życia. Chyba z wiekiem dorastamy do takiego podejścia – dodał.
– Tę białą koszulę, którą widziałam na wystawie, też mam sobie kupić? – wróciłam do tematu.
Jego wzrok i uśmiech rekompensowały mi wszystkie obawy związane z moimi niedoskonałościami.
* * *
ON: Co na siebie założysz? Będziesz w tej białej sukience? A może bez? – zażartował.
JA: Wiesz, taką miałam ideę. Ale zrezygnowałam i jeszcze nie wiem – odparłam, chociaż w szafie już wisiały nowe spodnie. – A ty? Założysz czarną koszulkę polo, w której tak mi się podobasz i którą sam lubisz?
ON: O, tak! Lubię czarny kolor!
JA: I niebieski – dodałam, bo na zdjęciach często miał na sobie błękitną koszulę.
ON: I jasnoniebieski – napisał w tym samym czasie.
* * *
– Na randki z moim pierwszym mężem chodziłam w dresach i bez makijażu – przyznałam nieśmiało.
– Wiola, byłaś dwadzieścia lat młodsza – powiedział Robert. – Mnie podobają się kobiety, które akceptują swój wiek i wszystko, co się z nim wiąże.
– A wiesz, że nie miałam odwagi wysłać mu zdjęcia bez makijażu?
– Jak to: nie miałaś odwagi? – zapytał zdziwiony Robert. – Może i dobrze – dodał po chwili. – Przecież tak daleko nie zaszliście.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wieczorem zastanawiałam się nad upływającym czasem. Czy po kilku romansach, związkach, przeżyciach zamykamy się i zostawiamy coś dla siebie? Czy otwartość nastolatki ustępuje tajemniczości dojrzałej kobiety? A co z wadami ciała? Co dzieje się w kobiecej głowie, jeśli kobieta nie potrafi zaakceptować własnego ciała: cellitu, zbędnych kilogramów, mało jędrnych piersi? Czy to normalne, że po osiągnięciu pewnego wieku pragniemy większej akceptacji drugiej strony?
* * *
Dżinsy są, biała koszula jest. Czy zachowuję się jak małolata? Czy przesadzam i niepotrzebnie się nakręcam? Z drugiej strony przecież w dzień spotkania wszystko może się skończyć. Dlaczego już teraz miałabym odmawiać sobie możliwości upojenia?
* * *
Nieznajomy od rana wprowadzał mnie w dobry nastrój.
Przywitaliśmy się zdjęciami filiżanek kawy i skierowaliśmy rozmowę na temat pogody. Lato tego roku było upalne, więc wyraził, oczywiście, chęć wzięcia ze mną prysznica. Odpowiedziałam, żeby przyszedł, choć jeszcze nie czas na teleportację. A szkoda.
ON: To zrób zdjęcie.
JA: Nie! – odpisałam stanowczo.
Choć po południu dostałam tylko kwiatka, wieczorem żadne z nas nie chciało skończyć pisać. Opowiadał, co robił, później udał obrażonego, ponieważ nie dostał żadnego zdjęcia. Sporo żartowaliśmy na temat naszego spotkania.
ON: Jeżeli nie spodobamy się sobie, po piętnastu minutach odwiozę cię do domu.
JA: Szkoda piętnastu minut. Gdy wysiądziesz z auta i nie zaiskrzy, po dwóch minutach wracam.
ON: Nie, po trzech.
Zawsze starał się postawić na swoim.
Gdy zażartował, że chciałby zobaczyć moje aktualne zdjęcie, aby podczas spotkania przypadkiem nie doznać szoku, w odpowiedzi przesłałam mu zdjęcie stopy wystającej z wanny.
JA: Prawda, że piękny widok?
W ramach rewanżu otrzymałam zdjęcie jego prawej nogi.
Dwoje ludzi, czterdziestka na karku… Czy nie jest wspaniale odnaleźć w sobie odrobinę dziecka? Śmiać się z niczego i poddawać urokowi chwili i dziwnemu podnieceniu?
Nawet jeśli cokolwiek pójdzie nie tak, chcę zatrzymać w sobie te uczucia….
Fragment książki “Miłość odmieniana przez przypadki”.
Wioletta K.
Ps.
Książka “Miłość odmieniana przez przypadki” na wyciągnięcie ręki. Dostępna w renomowanych księgarniach internetowych.
Jesteś singielką? Chcesz coś zmienić? Nie wiesz od czego zacząć?
Zamów książkę – efektywny kurs kobiet – “Singielka. Od równowagi emocjonalnej do miłości”, która jest gotowym narzędziem czekającym na kobiety takie jak Ty. Historie prawdziwe, kształtująca wiedza merytoryczna i łatwe oraz proste do wykonania ćwiczenia dają szansę na nową jakość życia.
Zapoznaj się również z warsztatami w formie e-booków, które dla Ciebie przygotowałam w celu poprawy codzienności, nabrania pewności siebie i skuteczniejszego działania.
Już wkrótce ukażą się kolejne pozycje wydawnicze autorki, zapraszam do śledzenia mnie na Facebooku.
Pozdrawiam ciepło.
Wioletta K.
Trener Integracji Personalnej.